Jakiś czas temu prezentowałam na blogu pierwszą w życiu uszytą maskotkę - dinozaurka. Powstała w oczekiwaniu na siostrzeńca.
Jakiś czas później powstał lewek z piszczałką w łebku.
A co teraz... teraz czas na pieski...
Pierwszy w życiu kocyk wraz z szeleszczącym sensorkiem do kompletu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz